Jak co roku o tej porze świąteczne dekoracje pojawiły sie we wszystkich mniejszych i wiekszych sklepach ustrajając je magicznie. Jedne piękniejsze są od drugich... Sami oceńcie :)
Jedna z witryn sklepowych urzekła mnie najbradziej. Pomiędzy zdobną biżuterią i eleganckim szkłem rozgrywały się zimowe sceny: narciarze zjeżdżający z ośnieżonego stoku, czynna kolejka linowa, czy dzieci robiące aniołki na śniegu. Hitem natomiast okazała się karuzela, która kręcąc się w kółko gromadziła przy oknie tłumy zachwyconych gapiów.
Udało mi sie wyrwać dziś na trochę z domu i z aparatem w dłoni przemierzałam okolicę w poszukiwaniu cudów natury. Chyba o żadnej porze roku nie ma w parkach tylu wiewiórek co jesienią. Jedne szukają jedzenia, inne to co znajdą zakopują na czarną chwilę.
To co stare, zużyte i odrapane podoba mi się najbardziej.
Ta stara pompa stoi w jednym z parków w pobliżu centrum miasta, do których tylko mieszkańcy najbliższej okolicy mają wstęp. Przed innymi zamkniete są niestety na cztery spusty...
Wyprawa nie byłaby zaliczona gdyby nie kulinarna kwintesencja. Dziś, trochę na przekór porze roku, bomba witaminowa w postaci serka wiejskiego z dodatkiem czerwonej cebuli, szczypioru, chrupiącej papryki, świeżego ogórka oraz rzodkiewki. Nawet najbardziej oporny na 'zielone i czerwone' członek rodziny zajadał się tym kolorowym serkiem. Smacznego!